B. 10 ATRAKCJI DREZNA, KTÓRE WARTO ODWIEDZIĆ Z DZIEĆMI W DREŹNIE. Kolejność atrakcji jest przypadkowa, chociaż na początku znajdują się 4, które moim zdaniem są najciekawsze dla rodzin planujących wycieczkę w Dreźnie z dziećmi. Warto zaplanować wizytę tak, aby połączyć te atrakcje z tymi klasycznymi perełkami Drezna. 1.SUDECKIE WYZWANIE Wyzwanie "Zdobywaj Góry" Latem 2021 r. podejmujemy turystyczne wyzwanie „Zdobywaj Góry”, którego partnerem została Fundacja GOPR, a jej nigdy nie odmawiamy „współpracy” szanując i podziwiając jej cele, a zwłaszcza działania. Akcja polegała na zdobyciu w okresie od 1. lipca do 30. września 6 szczytów z 4 pasm górskich (Sudety, Beskidy, Tatry lub Bieszczady) i jednoczesnym sprzątaniu przemierzanych szlaków. Część dochodów z opłat rejestracyjnych planowano przekazać Fundacji GOPR, a każda osoba kończąca wyzwanie mogła liczyć na pamiątkowy medal. Przede wszystkim jednak mogła liczyć na to, że za każdy zdobyty szczyt organizator posadzi jedno drzewo w górach! A dokładnie w okolicy Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Tam jesienią powstał nowy las 😊. Taka akcja daje z pewnością motywację do regularnych wycieczek i możliwość przeżycia pięknego lata w górach! Rejestrujemy się więc na wyzwanie i marzy nam się zdobycie 6 sudeckich szczytów: 🔺 Stóg Izerski, 1105 m 🔺 Śnieżne Kotły, 1490 m 🔺 Śnieżka, 1603 m 🔺 Wielka Sowa, 1015 m 🔺 Szczeliniec Wielki, 919 m 🔺 Śnieżnik, 1424 m Pierwszy i ostatni szczyt dzieli ponad 3 godziny drogi samochodem, więc wyzwanie to nie lada mając do dyspozycji niecały tydzień… Nam nie udaje się mu sprostać… Mimo licznych trudności (poważne uszkodzenie samochodu i konsekwencje tego zdarzenia) realizujemy jednak przynajmniej połowę wyzwania i odwiedzamy „w zamian” kilka sudeckich perełek, jak Zamek Chojnik, Twierdza Srebrna Góra czy Podziemne Miasto Osówka. Baza wypadowa Camp 66 W Sudety wybieramy się z końcem sierpnia, a za bazę wypadową obieramy „Camp 66” w Ściegnach k. Karpacza. Sudeckie szczyty, jak i ta właśnie lokalizacja noclegowa marzyły nam się już od dawna. „Camp 66”, który zachwyca oferowaną infrastrukturą (restauracja, zaplecze kuchenne, grill, ognisko, miejsce do gry w bilard, piłkę, szachy z dużymi figurami, mini plac zabaw) i widokami, (zwłaszcza na Śnieżkę) oraz bogatą ofertą różnych wydarzeń i warsztatów. Można tu przyjechać z kamperem, namiotem, można wynająć namiot wojskowy lub drewniany domek z antresolą. My decydujemy się na tę ostatnią wersję, co szczególną frajdę sprawia dzieciom śpiącym „na piętrze”, a dorosłym przypada do gustu zwłaszcza zadaszony taras ze stołem i wygodnymi krzesłami, z którego roztacza się przepiękny widok (jesteśmy wszak przy ul. Widokowej) na królową Sudetów – Śnieżkę oraz okoliczne szczyty. Piękne widoki, które nas otaczały Zdobycie Śnieżki Górę ze słynnym obserwatorium meteorologicznym zdobywamy nazajutrz po przyjeździe i choć pogoda nie dopisuje, to mamy się gdzie „przytulić” mijając po drodze aż 3 schroniska: „Samotnię”, „Strzechę Akademicką” i „Dom Śląski”. Ten ostatni wspominamy szczególnie miło, bo po zdobyciu szczytu schodzimy przemarznięci i przemoczeni już do suchej nitki, lecz po skonsumowaniu najpyszniejszych frytek w historii i wysuszeniu się (działające grzejniki mimo że to 29 sierpnia!) jesteśmy w stanie wyjść ponownie na siąpiący deszcz, by po ok. 15 minutach dotrzeć do Wielkiej Kopy i zaoszczędzić sobie mozolnej drogi powrotnej korzystając z kolejki krzesełkowej dowożącej nas w 10 minut wprost do Karpacza . Z przystanku „Karpacz Morskie Oko” łapiemy autobus do przystanku „Karpacz Fabryka Papieru”, skąd mamy zaledwie 5 minut drogi spacerem do „Camp 66”. Tu zjadamy najpyszniejszy obiad w historii (zmęczonym wszystko podwójnie smakuje), a zwłaszcza danie lokalne – gzik z ziemniakami w oleju lnianym. Odpoczynek po udanej wędrówce Wróćmy jednak do dwóch pozostałych schronisk na szlaku i ogólnie przebiegu naszej marszruty. Zaczęło się od przejazdu autobusem na trasie „Karpacz Fabryka Papieru” - „Świątynia Wang”, gdyż tu ma swój początek niebieski szlak na Śnieżkę (jak również obszar Karkonoskiego Parku Narodowego). O kościółku „Wang” przewiezionym w 1841 r. wprost z Norwegii i postawionym w Karpaczu (bez użycia gwoździ!) na polecenie cesarza Wilhelma słyszał niemal każdy. Ciekawostką jest, że w 1814 r. odbyła się tu pierwsza runda wyborów do Zgromadzenia Narodowego Norwegii (pierwsze wybory w tym kraju). Zupełnie inne wrażenie robi jednak obiekt widziany na własne oczy! Nie udaje nam się zajrzeć do środka tej wiekowej świątyni, bo na otwarcie musielibyśmy czekać ponad godzinę (w niedziele dostępny od do 18), a nam pilno już na szlak. Jednak samo podziwianie obiektu z zewnątrz i jego otoczenia oraz rozciągającej się z punktu widokowego panoramy daje nam wiele niezapomnianych wrażeń. Świątynia Wang Karkonoski Park Narodowy Wyruszając niebieskim szlakiem wiemy czego się spodziewać – wyłożonej brukiem „autostrady”, aż pod samą niemal Śnieżkę, co często pokazują zdjęcia i programy telewizyjne. Po drodze okazuje się, że są jednak szlaki alternatywne, bardziej dzikie i „nieprzewidywalne”, czyli prawdziwie górskie i przez nas ulubione . A rozciągające się z nich widoki są wyjątkowe! Przepiękny jest odcinek od Domku Myśliwskiego do Schroniska PTTK „Samotnia” im. Waldemara Siemaszki. Z jednej strony zachwycają pionowe uskoki skalne ze spływającymi z góry i wijącymi się niby wstążki strumieniami, a z drugiej rozległa przestrzeń mieniących się kolorami drzew (gdy spogląda się w dół). A zza zakrętu wyłania się oszałamiająca panorama Małego Stawu wraz ze schroniskiem. Ogromna przestrzeń otoczona łańcuszkiem gór. Na niebieskim szlaku Niezwykłe widoki po drodze Mały Staw i schronisko Całe to cieszące oko ukształtowanie terenu zawdzięczają Sudety działalności lądolodu – kto by przypuszczał, że zawędrował aż tutaj! To wielkie obniżenie, tzw. kocioł, który okrążamy podążając niebieskim szlakiem, jest pozostałością wycofującego się czoła lądolodu. „Samotnia” to jedno z najstarszych karkonoskich schronisk, legendarne już, a zatem zawsze zatłoczone… Wzbogacamy się o pieczątkę do książeczki GOT i chrupiąc jabłka na ławce przed budynkiem łapiemy jedyne tego dnia promienie słońca starając się zapamiętać na zawsze to piękno wokół nas. Schronisko "Samotnia" Odpoczywamy w schronisku W dalszą drogę Tylko 15 minut drogi, już coraz bardziej stromej, dzieli nas od kolejnego schroniska - „Strzechy Akademickiej”. Jest mniej zatłoczone, a wyjątkowo przestronne i zadbane w środku (po niedawnym remoncie). I tu „zaliczamy” kolejny postój, pieczątki i lodową ucztę. Rozleniwiamy się, a przed nami wciąż przecież długa droga do zdobycia szczytu. Coraz trudniej podchodzi się, już po wyłącznie wybrukowanym szlaku, choć rekompensują to wciąż cudne widoki na pozostawiony w dole, w kotle, Mały Staw wraz z „Samotnią”. „Dom Śląski” mijamy już bez zatrzymania i pniemy się w górę mając słynny budynek obserwatorium jakby na wyciągnięcie ręki. Dzieci cieszy widok słupków granicznych i kusi zejście szlakiem na czeską stronę . Aż nagle … zaczyna padać… a nawet od czasu do czasu grzmieć. Robi się zimno i nieprzyjemnie… Królowa pokazała nam swoje rozgniewane oblicze… Na samym szczycie spędzamy więc dosłownie chwilę i wracamy (na szczęście łagodną stroną zbocza, a nie po śliskich kamieniach) ogrzać się do schroniska „Dom Śląski”. Charakterystyczny budynek obserwatorium na Śnieżce To jedno z pierwszych w części wschodniej Karkonoszy i najwyżej położone w polskich Sudetach (1400 m Już w XVII wieku wybudowano tu budę służącą za schronienie pasterzom i drwalom. Szybciutko schodzimy na szczyt wspomnianej Kopy (1377 m i korzystamy z wyciągu krzesełkowego, tak jak w sezonie robią to często narciarze (mają jeszcze do dyspozycji orczyki i nartostrady o różnym stopniu trudności), bo stoki Kopy są najpopularniejszym w okolicy terenem uprawiania sportów zimowych. Zjeżdżając obserwujemy trzy piętra roślinne Karkonoszy: subalpejskie (1250 – 1450 m regiel górny (1000 – 1250 m i regiel dolny (500 – 1000 m Wysiadamy po kilku dobrych minutach jazdy i tak kończy się nasza „śnieżna” wyprawa . Złe warunki pogodowe Kopa - Karpacz Atrakcje w Karpaczu Nie sposób zupełnie zignorować tętniącego „pokusami” Karpacza, a szczególnie trudno przychodzi to tej młodszej części rodziny. Zwłaszcza, że mieszkamy tuż u jego granic – zwykły spacer do Biedronki (oddalonej od „Camp 66” o 1 km) gwarantuje oczopląs od ilości tablic zachęcających do odwiedzenia: Muzeum Zabawek, Karkonoskich Tajemnic, Muzeum Techniki i Budowli z Klocków Lego, letniego toru saneczkowego, Parku Bajek, Western City, Domu Lalki Adoptowanej, sztolni oraz Parku Miniatur w pobliskich Kowarach. Jest w czym wybierać, więc na czas tak krótkiego pobytu celujemy w atrakcję choć trochę przybliżającą nas do poznania karkonoskiej duszy. „Karkonoskie tajemnice” to interaktywna wystawa zapoznająca z legendami o Duchu Gór oraz jego tajemnicami. Interaktywna wystawa "Karkonoskie tajemnice" Ciekawie, z „bajerami” (to co dzieci lubią najbardziej), choć trochę straszno… „Karkonoskie tajemnice” nagrodzono w 7. Edycji konkursu National Geographic Polska „7 nowych cudów Polski”. Wystawa znajduje się przy ul. Mickiewicza, w ścisłym centrum Karpacza, tuż obok muszli koncertowej wśród ładnej kompozycji zieleni. ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Zamek Chojnik i jego okolice Choć to koniec sierpnia, to prześladuje nas nadal deszcz i nieprzyjemna pogoda. Mimo wszystko nazajutrz (nasz ostatni dzień w tych stronach) decydujemy się zdobyć Zamek Chojnik usytuowany w Sobieszowie – dziś części Jeleniej Góry. Docieramy w samą porę (ok. godz. 15), bo mimo że w sezonie udostępniany jest turystom do godz. 18, to przy tak paskudnej pogodzie nawet schowani pod dachem „bileterzy” zwątpili… Dłużej otwarta pozostaje karczma „Chojnik” oraz sam szlak prowadzący do tajemniczego Zamku (ok. 30 minut znakami czerwonymi lub niebieskimi). Sceneria mrocznego lasu i przy panującej aurze oblekająca wszystko naokoło mgła tworzą niezwykłą atmosferę, a „rozrzucone” co i rusz ogromne głazy wzmagają siłę doznań. Jeden z nich przybrał kształt grzyba, inny postać… - w zależności co podpowiada wyobraźnia . Zamek Chojnik Zwiedzamy Zamek Zamek Chojnik istnieje od XIII wieku i choć nigdy nie został zdobyty, to pochłonął go pożar i od XVII wieku do chwili obecnej nie zmienił swojego wyglądu. Zachwyca scenerią i panoramą rozciągającą się z najwyższych partii obiektu. Przyzamkowa restauracja karmi dobrze i pozwala nam osuszyć się i nieco ogrzać. Mimo pogody pojawiają się nieliczni wędrowcy, którzy niestety „spóźnieni” nie mogą wejść już na zamkowy dziedziniec. Drogę na Górę Chojnik pokonujemy szlakiem czerwonym, elegancko ułożoną drogą (jak wiele innych w Karkonoszach), a wracamy już niebieskim - bardziej dzikim i nieprzewidywalnym. Gdyby nie wciąż padający deszcz powspinalibyśmy się pewnie na okoliczne skały, np. Zbójeckie (granitowe jak większość w Karkonoszach) lub zajrzeli do skalnych kociołków czy jaskiń (np. Dziurawy Kamień). Pozostało nam czytać tablice edukacyjne, podziwiać okoliczny las i ukryte w nim wytwory przyrody, meandrować skalistą ścieżką, no i uważnie przechodzić z jednego śliskiego głazu na drugi. Trasa na Górę Chojnik Góra Chojnik Atrakcje Kotliny Kłodzkiej Nazajutrz udajemy się w kierunku Masywu Śnieżnika, a dokładniej spędzamy noc w Międzygórzu (Dom „Pod Błękitnym Dachem”), gdzie wieczorową porą podziwiamy tutejszy cud przyrody – wodospad Wilczki. Teren wokół udostępniono turystom najlepiej jak to tylko możliwe: liczne kładki, mostki, schodki, punkty widokowe umożliwiające podziwianie wodospadu z różnych stron i spędzenie czasu w tym uroczym miejscu na różne sposoby. Przesiadujemy na ławce wsłuchując się w uspokajający szum wody, „podpieramy” barierki wpatrując się w magnetyzującą wodną zasłonę lub (co dzieci lubią najbardziej) przeskakujemy z kamienia na kamień czy po licznych schodkach. Tablica informacyjna zdradza, że jesteśmy na szlaku Marianny Orańskiej – postaci niezwykle zasłużonej dla Ziemi Kłodzkiej oraz innych części Karkonoszy. Warto zapoznać się z biografią tej ciekawej osoby. Wodospad Wilczki Cały dzień (wreszcie pogodny), od wyruszenia z „Camp 66” wczesnym rankiem do późnego spaceru wokół wodospadu Wilczki, poświęcamy odkrywaniu kilku z niezliczonych atrakcji Kotliny Kłodzkiej: zdobywamy Wielką Sowę (najwyższy szczyt Gór Sowich – 1015 m oraz odwiedzamy podziemne miasto Osówka, zahaczamy o centrum Kłodzka, by skosztować lodów oraz „zdobywamy” twierdzę „Srebrna Góra” (największą górską twierdzę w Europie), a także przemierzamy szlak kolei zębatej. Atrakcje Kotliny Kłodzkiej Wielka Sowa nie jest znów tak wielka, bo przejście szlaku do szczytu i z powrotem zajmuje nam ok. 3 godzin. Po drodze zatrzymujemy się na dłużej przy schronisku „Orle”, by nacieszyć oko przepiękną panoramą oraz odbić pieczątkę na pamiątkę . Można tu zaparkować samochód, rozpalić ognisko lub ogólnie zjeść – wszystko oczywiście za odpowiednią opłatą. My zostawiamy auto nieco niżej, na jednym z parkingów wokół Przełęczy Sokolej. Wielka Sowa Pomnik sowy Kolejne schronisko na szlaku – „Sowa” jest nieczynne, a na szczycie nie ma niestety dostępu do wieży widokowej (25 metrów) z powodu remontu. Nie mamy zatem okazji rozejrzeć się po okolicy, choć i tak wokół zalega mgła. Za to w skrzyneczce tuż przy „pomniku” sowy odkrywamy pieczątkę, która wzbogaca oczywiście naszą kolekcję w książeczkach GOT. Podziemne miasto Osówka Osówka Zaledwie 10 minut drogi od Przełęczy Sokolej znajduje się tajemnicze podziemne miasto Osówka (na wysokości 591 m Na tym wzniesieniu powstał kompleks betonowych korytarzy i naziemnych umocnień, który przywódcy III Rzeszy „zlecili” (pod kryptonimem „Riese”) wybudować więźniom z obozu Gross-Rosen. Pokonujemy podziemne labirynty w asyście przewodnika słuchając opowiadanych historii naszpikowanych niewyjaśnionymi do dziś motywami przeznaczenia całego obiektu. Dla dzieci to ciekawa i żywa lekcja historii, a dla dorosłych powtórka i nowe spojrzenie na „starą” wiedzę. Po sytym obiedzie i kawie w restauracji budynku przylegającego do kas i sklepiku z pamiątkami przenosimy się do Srebrnej Góry. Srebrna Góra Zwiedzamy pruską twierdzę Słynie ona przede wszystkim z pruskiej twierdzy, której ogrom i pełną ciekawostek historię przybliża nam przewodniczka ubrana zgodnie z epoką i z pasją opowiadająca o realiach i priorytetach w XVII wieku, o ciężkiej doli żołnierza pruskiego i absurdalnym z dzisiejszej perspektywy prawom, którym podlegał. Uświadczamy nawet wystrzału z broni palnej i całego procesu przygotowania tej niezwykle hałaśliwej „akcji”. Po tej godzince żywej lekcji historii mamy czas dla siebie, by wspiąć się na najwyższą kondygnację twierdzy i podziwiać panoramę okolicznych szczytów z charakterystycznym Szczelińcem Wielkim (czyli płaskim stołem) i poznać wyjątkowych mieszkańców twierdzy – owce i kozy (za 2 zł można kupić dla nich pokarm i własnoręcznie poczęstować) oraz pohasać na przyjemnym placu zabaw. Najlepszą zabawę ma do zaoferowania przylegające do twierdzy „Tyrolkowo” oferujące najpiękniejszą trasę tyrolkową w Polsce, ale działające poza sezonem tylko w soboty i niedziele, a my przybywamy w środę, 1go września… Po zejściu z twierdzy ul. Krętą i przejściu na drugą stronę głównej ulicy wchodzimy w leśną ścieżkę prowadzącą do wiaduktu, a następnie wiszącego mostu sowiogórskiej kolejki zębatej. Wiadukt Liczy ona sobie już 100 lat i łączyła dawniej obie strony Gór Sowich, kopalnie Nowej Rudy z zagłębiem włókienniczym Dzierżoniowa, Bielawy i Pieszyc. Wiadukt wiszący został przerzucony nad najgłębszym na trasie kolejki wąwozem, by umożliwić przejście z Przełęczy Srebrnej w Góry Bardzkie, a pod nim znajdowała się stacja Srebrna Góra Twierdza. Kres kolei nastąpił z końcem I wojny światowej. Błądzimy nieco po lesie, bo trasa jest nieoznaczona i błotnista niestety. Po fakcie doczytujemy, że po pierwszym wiadukcie można przejść górą, co stanowiłoby nie lada przygodę! Za to przed wiszącym mostem należało wyjść ku głównej szosie ścieżką i schodkami, które omijamy, bo szlak jest naprawdę zdziczały i próbujemy wydostać się do góry stromym zboczem najadając się nieco strachu… Wiszący most sowiogórskiej kolejki zębatej Na deser tego owocnego dnia zostawiamy sobie Kłodzko. Po krótkim spacerze głównym deptakiem Starego Miasta jesteśmy zachwyceni zabytkową zabudową pełną płaskorzeźb i innych zdobień. Nie brak w Kłodzku lodziarni i miejsc na solidny posiłek, my wstępujemy do baru „Dobrze”. I dobrze nam robi ta wizyta . Perłą architektoniczną miasta jest Most Gotycki – dawniej na Nysie Łużyckiej, a obecnie na jednym z jej kanałów - Młynówce. Coś pięknego! Kłodzko Spacer po Kłodzku Ziemia Kłodzka to okolica przebogata w cuda przyrody, kultury i rozrywki. Gdyby nie brak czasu, to zajrzelibyśmy jeszcze do kopalni uranu i Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie, „podeptali” nieznane nam jeszcze Góry Bardzkie, Bystrzyckie czy Orlickie, odwiedzili Sztolnie Walimskie oraz liczne zamki i pałace, czerpali z bogatej oferty Kłodzka i Kudowy-Zdrój oraz ucieszyli oko Lądkiem, Polanicą czy innymi Zdrojami . Nie możemy się doczekać, by powrócić w te okolice! Sudety w grudniu Nieoczekiwanie, okazja ku temu nadarza się jeszcze w grudniu tego roku! Postanawiamy towarzyszyć skierniewickiej grupie morsów (której członkiem jest tata) w zimowym „ataku” na Śnieżnik (1424 m - drugi po Śnieżce najwyższy szczyt Sudetów. Kwaterujemy się w Stroniu Śląskim w sympatycznym „Poduszka Apartamenty Zielony Dom” w dniu gdy nad tym rejonem Polski szaleje śnieżyca. Kierowcom daje popalić, za to dzieciom funduje ogrom radości i możliwość śnieżnych igraszek . Pożyczamy sanki od naszej gospodyni i suniemy do sklepu przez puste i ciche już wieczorem Stronie w bajkowej scenerii uginających się pod ciężarem śniegu gałęzi drzew i pokrytych puchem ławek, ogrodzeń czy domów… Zimowy wyjazd Sienna - "Czarna Góra" Nazajutrz kierujemy się do zimowej stolicy tych okolic, czyli miejscowości Sienna i jej ośrodka narciarskiego „Czarna Góra”, by… zafundować sobie przejazd zjeżdżalnią grawitacyjną „Czarna Żmija”. Niestety, niby całoroczna atrakcja, a akurat z początkiem grudnia poddano ją pracom konserwacyjnym… Zmieniamy więc plan i chcemy zafundować sobie trochę białego szaleństwa na nartach, lecz jako że jest piątek jeszcze przed sezonem, to stoki działają jedynie do godz. 16… Pozostaje więc poszaleć na śniegu i udać się na spacer. Za cel obieramy nieodległą kopalnię uranu w Kletnie sunąc znów na sankach (niektórzy je ciągnąc) przez ośnieżony las wśród utrzymującej się wciąż bajkowej scenerii. Docieramy w samą porę na zwiedzanie kopalni z przewodnikiem, które poza sezonem oferowane jest tylko kilka razy dziennie w odstępach kilkugodzinnych. Kopalnia położona jest na północnym stoku Żmijowca w Masywie Śnieżnika. Działała w latach 1948-1953 i dała uzysk ok. 20 ton uranu. Mało to czy dużo? O skali wydobycia, przeznaczeniu uranu i losach kopalni oraz zwłaszcza jej górników opowiada niezwykle ciekawie nasz przewodnik – tak, że aż nie mamy ochoty opuszczać tych mrocznych korytarzy . Mamy za to wielką ochotę na obiad, który po przebyciu drogi powrotnej zjadamy przy stoku w karczmie „Czarna Góra”. Posileni, wracamy wtulić się w poduszki, by nabrać sił przed jutrzejszym punktem kulminacyjnym naszej 4-dniowej wycieczki, czyli wyprawą na Śnieżnik. Zimowy spacer Kopalnia uranu Wewnątrz kopalni By zrekompensować dzieciom nieudane próby skorzystania ze zjeżdżalni i orczyków poprzedniego dnia, decydujemy się rozpocząć wędrówkę niebieskim szlakiem na Śnieżnik od wjazdu Luxtorpedą startującą tuż przy wspomnianej karczmie. Jak sama nazwa wskazuje jest superszybka i wygląda bardzo nowocześnie – to 6-cio osobowa kanapa z zamykaną osłoną. Tylko my wjeżdżamy bez nart – pozostali pasażerowie szusują z górnej stacji w dół stoku, choć wielu wybiera bardziej ekstremalne rozwiązanie, czyli ostry zjazd w dół leśną przecinką kończącą się na polance z rozgałęzieniem szlaków. Tą samą drogą i my zmierzamy w to samo miejsce z tą różnicą, że zapadamy się w świeżym śniegu po kolana… Póki co nie jest ubity, bo to przecież 9 rano… Z polanki wchodzimy w las, by kontynuować drogę na Śnieżnik już czerwonym szlakiem. Jest pusto, cicho i magicznie… Gęsty śnieg z jednej strony zachwyca (nieskazitelne czapy, które przybrały kształty drzew, ławek, znaków…), a z drugiej strony bardzo utrudnia marsz (na odkrytych terenach zapadamy się po pas…). Po drodze zmieniają się więc emocje jak w kalejdoskopie – są chwile zwątpienia, jak też wielkiej wewnętrznej motywacji. Wędrówka na Śnieżnik Niebieski szlak Śnieg bardzo utrudnia nam wędrówkę! Docieramy do Schroniska Siłą woli docieramy do Schroniska pod Śnieżnikiem i tu już kończymy naszą wyprawę. Mimo, że chęci zdobycia szczytu są, to nie chcemy kusić losu (bo pogoda w górach zmienną jest…) i zniechęca nas bardzo kompletny brak widoczności… Od morsów, którzy zdobyli szczyt dowiadujemy się, że jest już metalowy szkielet nowej wieży widokowej, która w przyszłym roku zostanie przeszklona i oddana do użytku. Droga powrotna Szkielet nowej wieży widokowej Bez żalu więc wracamy po krótkim odpoczynku w schronisku, bo wiemy że powrócimy tu dla nowej wieży i wspaniałych widoków ze szczytu Śnieżnika . A droga powrotna zawsze wydaje się lżejsza i radośniejsza, no i czeka nas ponowna przejażdżka Luxtorpedą oraz obfity obiad (polecamy „Pizzeria U Prezesowej” w Stroniu Śląskim). Ps. Nie zrealizowaliśmy wyzwania w całości, ale… Szczeliniec zdobyliśmy już kilka lat temu – gdy dzieci ledwo od ziemi odrosły . Polecamy bardzo rodzinom początkującym, gdyż te cudowne formy skalne i niezwykła atmosfera schroniska „Na Szczelińcu” rozkochają już na zawsze w górskich wędrówkach nawet najbardziej niechętnych czy zmęczonych . Warto pomieszkać w tej okolicy (czyli Kotlinie Kłodzkiej) dłużej i czerpać pełnymi garściami z przebogatej oferty tejże przepięknej krainy. Do zdobycia „Korony Sudetów” brakuje nam wciąż dwóch szczytów: Śnieżne Kotły i Stóg Izerski. „Camp 66” stanowi dobry punkt wypadowy, by ten cel osiągnąć. Wystarczy dojechać do Szklarskiej Poręby (0,5 h drogi), by rozpocząć wędrówkę żółtym szlakiem i wspiąć się na Śnieżne Kotły, a tam podziwiać widoki na miarę Alp! Stóg Izerski natomiast łatwo zdobyć startując ze Świeradowa-Zdrój (oddalonego o 55 minut drogi od „Camp 66”). I tu można rozkoszować się podobno bajeczną panoramą na okolicę . Zatem wrócimy w te strony na pewno! Autorka tekstu i zdjęć: Danuta Gawałkiewicz Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Inne trasy, gdzie w okolicach 1 godziny dojdziecie do schroniska, gdzie można będzie się wysuszyć w razie niepogody i później ewentualnie szykować na wyjście nieco wyżej, to przykładowo Studencka Koliba, gdzie najszybciej dojdziecie żółtym szlakiem z Bereżki (około 1h). Z Koliby już są niezłe widoki, ale najlepiej wyczekać i
Czas zimowych ferii 2022 rozpoczęty, zatem warto pomyśleć, gdzie warto odpocząć zimą… oczywiście w Bieszczadach. Dlaczego? Dowiedz się już teraz…W wielu opiniach krąży mit na temat zimy srogiej w Bieszczadach. Słyszymy, że śnieg odcina dojazd do niektórych wsi i ich mieszkańców na wiele dni, drogi są nieprzejezdne, a po ulicach chodzą wtedy niedźwiedzie i wilki. Owszem czasem misio się zaplącze przed zapadnięciem w zimowy sen w okolicach wiosek, ale ludziom schodzi z drogi. Ale nie straszmy wszystkich Bieszczadami zimą. Te góry jak żadne inne w zimie właśnie mają jedyny urok, jakich nie mają np. że zimą Bieszczady zmieniają swoje oblicze. Mrozy są ostre, śniegu więcej. W centralnej Polsce słyszymy, że najniższa temperatura to -1, a w Bieszczadach trzyma drogowcy nie dają się już zaskoczyć nawet w Bieszczadach, a drogi po obfitych opadach śniegu szybko są odśnieżane. A jakie są Bieszczady zimą naprawdę?Pomimo, że dzień staje się coraz krótszy, a biały puch pokrywa świerki i buki, potoki zamarzają i skrzą się w słońcu, patrzymy na to wszystko jak na bajkową krainę. Góry wyglądające na łagodne i przyjemne do wędrowania, zimą jednak pokazują swój pazur. Drzewa pokrywają się spadzią – widok niczym z baśni, tworzą się niesamowite leśne białe korytarze. Takie widoki, czekają na wytrwałych zimowych piechurów, a wrażenia pozostaną na długi takie miejsca…Gdzie nie idzie przez kilka dni człowiek. Mniej widokowe szlaki, bez panoram, ale jednak bardzo ciekawe, odwiedzają je jedynie zwierzęta. Zamarznięte potoki, tworzą kaskady lodu, widok tak urzekający, że ciężko oczy oderwać – a przecież to „niby” tylko zwykłe sople lodu…Wymienimy kilka punktów, dlaczego Bieszczady zimą, to kraina warta odwiedzenia:1. Szlaki turystyczne Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego mamy kilka szlaków pieszych, które zimą są przetarte i możliwe do przejścia bez konieczności posiadania żadnego dodatkowego sprzętu. Zazwyczaj (zależnie od pogody) bez problemu możemy się wybrać:żółtym szlakiem z Wetliny na Przełęcz Orłowicza (na Połoninie Wetlińskiej) i dalej na Smerek,żółtym lub zielonym szlakiem z Wetliny na Jawornik,czerwonym szlakiem z Przełęczy Wyżnej do schroniska PTTK na Połoninie Wetlińskiej,zielonym szlakiem z Przełęczy Wyżniańskiej na Małą i Wielką Rawkę,niebieskim szlakiem z Wołosatego na całej Połoniny Wetlińskiej czy zejście Działem z Małej Rawki do Wetliny niestety zimą raczej nie jest możliwe – zależy to od pogody, ilości śniegu i przygotowania Trasy spaceroweJeśli podejście w góry nie jest możliwe, bo np. wybieracie się na spacer z dziećmi, polecamy spokojne trasy spacerowe, które znajdują się w każdej gminie, a pokierują was na nie w okolicznych pensjonatach:Czartów Młyn – spokojna wędrówka, lasem, z możliwością podziwiania zamarzniętej kaskady wody,Korbania – wieża widokowa od strony Tyskowej,Jeziorka Bobrowe,Jeleni Skok – wieża widokowa w Cisnej,Cerkiew w Żernicy Wyżnej,Cerkiew w miejsc, jest mnóstwo, wystarczy popatrzeć na mapę okolicy, gdzie będziemy się Wyciągi narciarskieW Bieszczadach znajdziecie Państwo liczne stacje narciarskie, wyciągi i trasy narciarstwa biegowego. Choć w związku z pandemią są zamknięte, to miejmy nadzieję, że w lutym będą otwarte. Średni czas zalegania pokrywy śnieżnej na obszarach położonych powyżej 500 m. n. p. m to 90 dni, a powyżej 800 m. n. p. m to 140 dni. Na pewno warunki panujące w Bieszczadach są idealne dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z nartami. Również dzieci będą zachwycone. Proponujemy narciarski KalnicaJest on usytuowany najbliżej Strzebowisk. Nie ma tu kolejek, a trasa jest bardzo dobrze przygotowana. Ceny są niskie, wypożyczymy tu również sprzęt, a czas uprzyjemni dyspozycji przygotowane zostały trzy trasy zjazdowe:niebieska: 850 mczerwona: 800 mczarna: 650 mPonadto do dyspozycji gości: duży parking, wypożyczalnia sprzętu narciarskiego, serwis nart oraz mała narciarska GromadzyńStacja Narciarska “Gromadzyń” posiada dwa 2-osobowe wyciągi orczykowe o długości 700 metrów. Jeden wyciąg talerzykowy o długości 300 metrów i wyciąg mały o długości 200 metrów. Otworzona w 2019 roku kolej linowa o długości 720 metrów cieszy się dużym zainteresowaniem. są oświetlone, sztucznie naśnieżone i ratrakowane. Stacja posiada wypożyczalnię i serwis sprzętu narciarskiego. Przy stacji działa szkoła narciarską X-Scream. Stoki zabezpieczane są przez ratowników narciarska LawortaStacja narciarska “Laworta” posiada największy i jedyny w Bieszczadach wyciąg krzesełkowy. Główna trasa stoku “Laworta” posiada homologację “FIS”. Stok jest oświetlony i sztucznie ośnieżony. Stacja oferuje wypożyczalnie i serwis posiada trzy wyciągi:krzesełkowy o długości 1300 metrów – zdolność przewozowa: 1200 osób/horczykowy o długości 1250 metrów – zdolność przewozowa: 1100 osób/horczykowy o długości 300 metrów (dla początkujących) – zdolność przewozowa: 350 osób/hGłówna trasa o długości 1250 metrów posiada homologację “FIS” na slalom i slalom gigant. Stoki są oświetlone, sztucznie naśnieżone, ratrakowane i zabezpieczane przez ratowników Jazda konna i kuligiBieszczady na końskim grzbiecie to dobry pomysł na spędzenie niezwykłego zimowego dnia w górach. Wystarczy ciepłe ubranie, buty z płaską podeszwą i można ruszać. Miejsc gdzie są czynne stadniny końskie w Bieszczadach jest naprawdę wiele. Ponadto, jeśli nie czujemy się w mocy, by jechać konno, możemy przesiąść się do sań, gdzie wrażenia jazdy ośnieżonymi drogami leśnymi przywołają słynny kulig z „Potopu”.5. Skutery śnieżne i terenówkiOsoby, które wolą poczuć od czasu do czasu trochę więcej adrenaliny lub po prostu mają ochotę spróbować czegoś nowego, mogą wybrać jazdę na skuterach śnieżnych. Wiele ośrodków w Bieszczadach ma w swojej ofercie naukę jazdy na skuterach śnieżnych oraz wypożyczalnie tego dla tych, którzy wolą większe pojazdy – off road na Trasy biegoweZdecydowana większość turystów przyjeżdżających zimą w Bieszczady to osoby uprawiające narciarstwo zjazdowe, jednak szczególnie dla najmłodszych narciarzy, którzy swoją przygodę z deskami dopiero zaczynają, biegówki będą idealną Biegowa pasmo ŻukowaNa malowniczych stokach Żukowa znajdują się jedne z najdłuższych tras w Polsce do uprawiania narciarstwa biegowego. Trasy podzielone na odcinki o długości 1,5km, 3km, 5km, są na bieżąco przygotowywane a skorzystać z nich mogą zarówno amatorzy zaczynający swoją przygodę w tej dyscyplinie, jak i zaawansowani biegacze oraz zawodnicy, których bardzo często można zauważyć trenujących na trasach Żukowa. Trasy zlokalizowane są w miejscowości Ustianowa przy wjeździe do Ustrzyk Dolnych – łatwo je znaleźć dzięki znakom informacyjnym. Przebiegają one wzdłuż ścieżki dydaktyczno-przyrodniczej BdPN oraz szlaków rowerowych, dzięki czemu stoki Żukowa funkcjonują, jako atrakcja turystyczna, nie tylko w sezonie zimowym, ale również przez cały okolic Wetliny:Trasa żółta ma swój początek w centrum Wetliny, na niewielkim placu (składzie drewna), pomiędzy dawnym budynkiem Nadleśnictwa Wetlina i stacją benzynową Grosar z jednej strony a mostem nad rzeką Wetlinką z drugiej strony. Trasa łatwa, dobra również dla początkujących, choć nieco trudniejsza od trasy zielonej. Niezwykle widokowa, o kilku możliwych wariantach przebiegu. Najdłuższa pętla ma długość około 3450 czerwona rozpoczyna się niemal na początku Wetliny (od strony Cisnej), obok sklepu i baru p. Ireny Reszka. Dodatkowy punkt charakterystyczny to nieczynny kiosk Ruchu. To w tym miejscu od głównej szosy, tzw. wielkiej pętli bieszczadzkiej, odchodzi w bok droga, która niemal od razu rozwidla się na dwie odnogi. Chcąc wybrać się na czerwoną trasę należy kierować się w odnogę prawą i iść cały czas prosto dalej kierując się już znakami. Następnie, zaraz za ostatnimi zabudowaniami, trasa odbija w prawo na łąkę, w kierunku pieszego szlaku turystycznego (żółtego) prowadzącego na Przełęcz Orłowicza na Połoninie Wetlińskiej. Po niecałych 2 km, już na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, zaraz za charakterystycznymi “schodami” trasa odbija w prawo, by ostatnie 3 km biec u stóp Hnatowego Berda. Koniec trasy czerwonej ma miejsce niedaleko szkoły w WetlinieTrasa zielona jest trasą najłatwiejszą (biegnie torowiskiem nieczynnej kolejki wąskotorowej) i zazwyczaj najlepiej utrzymaną, przez co najbardziej popularną. Zaczyna się w pobliżu kościoła w Wetlinie, biegnie przez całą wieś, aż do wsi Smerek. Po drodze przecina się dwukrotnie z trasą niebieską, a pod koniec przebiega w pobliżu trasy żółtej, dzięki czemu mamy możliwość wyboru różnych wariantów trasy na każdy niebieska rozpoczyna się na końcu Wetliny, tuż za mostem (od strony Smereka, Cisnej). Kiedy trasę wytyczano biegła tamtędy jedna droga pod górę, teraz drogi są dwie – proponujemy kierować się lewą odnogą, która jest łatwiejsza. Po minięciu torów kolejki wąskotorowej (trasa zielona) idziemy cały czas drogą pod górę. Po minięciu ostatnich zabudowań należy przez łąkę dojść do lasu i tam kierować się za znakami w prawo. Trasa kończy się pomiędzy Wetliną a Smerekiem, gdzie łączy się z trasą Atrakcje hoteloweDla tych, którzy nie lubią przesadzać z bliskością natury i aktywnością, gestorzy przygotowali wiele atrakcji. W coraz większej ilości ośrodków pojawiają się sauny, baseny, strefy SPA… A to tylko początek listy, ponieważ hotelarze cały czas prześcigają się z pomysłami. Więc nawet gdyby siarczysty mróz trzymał – nie będziecie zmuszeni do przesiadywania w Wydarzenia, koncerty, imprezyNie samą przyrodą żyje człowiek. I choć większość przyjeżdża w Bieszczady, żeby odpocząć od ludzi, to jednak raz na czas warto spojrzeć na drugiego człowieka z życzliwością. Może się okazać, że ten niepozorny zespół muzyczny na długo zapadnie wam w pamięć. Albo że będziecie się bawić i tańczyć jak nigdy dotąd. Jedzenie przygotowane przez panie z koła gospodyń wiejskich będzie tak dobre jak u mamy, a alkohol… Wspomnienie, ale mamy nadzieję, że szybko do normalności powrócimy 😉fot. Zygmunt Krasowski, Wyścig Psich Zaprzęgów Lutowiska 20209. Wszędzie bliskoBieszczady przycupnęły na krańcu Polski, granicząc jednocześnie z Ukrainą i Słowacją. Dla zbieraczy pieczątek w paszporcie wycieczka w Bieszczady jest jednocześnie świetną okazją do powiększenia kolekcji. Jednego dnia można odwiedzić nawet trzy państwa! Tak było i mamy kolejną nadzieję, że będzie wkrótce. 10. Zima najpiękniejsza jest w po prostu jak w bajce! Bieszczady Kalendarz, zima Iwona KarolińczakSami się przekonajcie, dlaczego Bieszczady zimą, to najpiękniejsze góry w Lidia Tul-Chmielewska