Jaijaijooouuuooo Jaijaijooouuuooo Dla Ciebie dzisiaj moje serce oszalało, Dla Ciebie dzisiaj moje życie zwariowało. 1. To dziś stało się, jak we śnie kolorowym mam w sercu żar, myśli szał, zawrót głowy. Wiem - kocham Cię, chcę Ci dać siebie całą, niech trwa ta noc pełna snów, pełna czarów. REF. Dla Ciebie dzisiaj moje serce oszalało, Ty szeptałeś czule mi co dnia. Dla Ciebie dzisiaj moje życie zwariowało, trzymaj mnie i niech nasz taniec trwa. Dla Ciebie dzisiaj moje serce oszalało, Ty szeptałeś czule mi co dnia. Dla Ciebie dzisiaj moje życie zwariowało, trzymaj mnie i niech nasz taniec trwa. O o o oooo o o o oooooo O o o oooo o o o oooooo 2. Czy wiesz, cała drżę, kiedy Ty mnie dotykasz, tańcz, ze mną tańcz, tylko nam gra muzyka. Chcę, by ten sen trwał przez noc, rozmarzony wirujmy po świt w tańcu tym nieskończonym. Jaijaijooouuuooo Dla Ciebie dzisiaj moje serce oszalało Jaijaijooouuuooo Dla Ciebie dzisiaj moje życie zwariowało REF. Dla Ciebie dzisiaj moje serce oszalało, Ty szeptałeś czule mi co dnia. Dla Ciebie dzisiaj moje życie zwariowało, trzymaj mnie i niech nasz taniec trwa. O o o oooo o o o oooooo O o o oooo o o o oooooo Dla Ciebie dzisiaj moje serce oszalało, Ty szeptałeś czule mi co dnia. Dla Ciebie dzisiaj moje życie zwariowało, trzymaj mnie i niech nasz taniec trwa. To Twoje oczy powiedziały - kochaj mnie, usta Twe szeptały - przytul się, to w Twych ramionach zawirował dziś mój świat, trzymaj mnie i niech nasz taniec trwa.
Tłumaczenia w kontekście hasła "oszalało a" z polskiego na angielski od Reverso Context: Najpierw miasto oszalało a potem zostało zniszczone. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Pamiętam to, jak dziś, choć od tego dnia przeżyliśmy wspólnie tak mnóstwo fantastycznych chwil. To było niczym grom z jasnego nieba! Dnia 1 lipca 2008 roku, kiedy spojrzałam w Twoje nieśmiałe oczy, prosto w moje serce, celnie strzeliła strzała amora. A była to dla mnie dziwna sytuacja, bo byłam wówczas w toksycznym związku. Chciałam się z niego wyrwać, ale nie szukałam miłości. Już dobre kilka miesięcy w moim ówczesnym związku trwały problematyczne sytuacje. Zapytałam wtedy mojego chłopaka „co się dzieje”, on odpowiedział mi tylko, że „załatwia swoje sprawy”. Pomyślałam „ok, to chyba najbardziej odpowiedni moment, abym i ja zadbała o swoje”. W ten oto sposób zaczęłam przeszukiwać zasoby Internetu w poszukiwaniu wiedzy o pozytywnym nastawieniu. Trochę mi zajęło, zanim znalazłam film pt. „Sekret”, który mówi o potędze naszych myśli oraz ich wpływie na nasze życie. Zaczęłam praktykować zdobywaną każdego dnia w wolnej chwili wiedzę. Wizualizowałam swojego przyszłego mężczyznę, który będzie moim ideałem. „Zamówiłam sobie” takiego, który będzie mnie kochał, rozpieszczał, dbał o mnie, który będzie moim najlepszym przyjacielem. A okazało się, że na mojej drodze pojawiłeś się Ty — Mój Kochany Mężusiu. Pamiętam, że byłeś wówczas mocno zestresowany, bo był to pierwszy dla Ciebie dzień w nowej pracy. Naprawdę dobrze Ci z oczu patrzyło, a ja wiedziałam, że zrobię wszystko, aby… poznać Cię bliżej. Nawet później po czasie pomyślałam sobie, że nigdy nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, że mógłbyś być wówczas w jakimś związku. Starałam się wykorzystać każdą sytuację, kiedy o coś pytałeś… wytrzymałam w ten sposób tylko klika dni. Ciężko tak zagadać w pracy, bo wiadomo, siedzieliśmy w jednym biurze z szefem oraz Twoim bratem. Z pomocą przyszedł mi Internet i popularny serwis społecznościowy w tamtych czasach, czyli „Nasza Klasa”. Stresowałam się niezwykle mocno. Ale musiałam „rzucić jakąś przynętę” i zagadać. Fantastycznie się złożyło, że pewnego piątkowego dnia, kiedy wcześniej wychodziłeś z pracy, szef na odchodne życzył Ci powodzenia. „Oho… pomyślałam! Jest się o co zapytać! Działaj kobieto, atakuj… ale delikatnie, bo wystraszysz fajnego gościa!” I tak o to pamiętam, rozpoczęły się te nasze długie rozmowy przez ten portal społecznościowy, a później nasze wspólne, wyjątkowe przerwy na kawę, bo bardzo szybko zaczęliśmy razem je spędzać. Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, a ja dotąd jeszcze nie miałam okazji powiedzieć Ci, że aktualnie jestem w toksycznym związku. Kilka razy nawet się umawialiśmy, ale coś nie wyszło. Z pewnością mieliśmy obawy przed tym spotkaniem. Udało się chyba dopiero po miesiącu od dnia poznania. Pamiętam tę przytulną kawiarnię, do której mnie zabrałeś. Nie tylko ja byłam wtedy maksymalnie zestresowana, ale było ono niebywałe. Początkowo, pod wpływem emocji, jeszcze trochę oszołomieni, trzymaliśmy dystans. Mimo to fantastycznie się rozmawiało, tematów mieliśmy mnóstwo. Chyba nie było żadnej niezręcznej chwili milczenia… bo te momenty wykorzystywaliśmy, by czytać sobie wzajemnie z bezkresu naszych oczu. Po pysznej kawie i deserze wybraliśmy się na pobliskie Błonie. Później spotykaliśmy się na nich bardzo regularnie i w ten sposób, nazwaliśmy je „naszymi Błoniami”. Już na tym pierwszym spotkaniu, właśnie na Błoniach, gdy przyjemny wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy, powiedziałam Ci, że jestem właśnie w związku, ale jest on toksyczny i chcę go zakończyć. Było to o tyle trudne, z uwagi na to, że wówczas mieszkałam u tego chłopaka z toksycznego związku. Postanowiłam zaryzykować i postawiłam wszystko na jedną kartę. Udało się! Trafiłam w Twoje serce szczerością. Pamiętam, że Ty też opowiedziałeś mi w tamtym momencie o jakimś trudnym wydarzeniu z Twojego życia. Choć szczerze przyznaję, że nie mam pojęcia, co to było. Uff, ten moment, kiedy zaakceptowałeś zaistniałą sytuację, był dla mnie kluczowy tego dnia. Ciśnienie uszło…. a facet nie uciekł! Jest sukces! A później następował fantastyczny czas naszego poznawania się, który trwa już od 10 lat. Nasze cudowne rozmowy przez telefon, czas, kiedy przywoziłeś mnie i odwoziłeś ze szkoły policealnej, czas, gdy uczyłeś mnie jeździć samochodem, czas na dyskotekach, w kinie, na spacerach. Wspólne wakacje… Pamiętam jeszcze jednego z Twoich wyjątkowych SMS-ów, które wysłałeś mi te 10 lat temu, który brzmiał „Bardzo bym chciał, żebyś była moja”. Jak moje serce wówczas mocno biło. Pamiętam, że wtedy nie mogłam spać ani jeść, bo myślałam tylko o Tobie. Jadłam same arbuzy, bo nic innego nie przechodziło mi przez gardło. Dziś jak sobie pomyślę o tym naszym życiu, czasem wydaje mi się, że jest ono podobne do niebywałej i wyjątkowej romantycznej komedii. Ty — Rycerz na białym koniu (tak wiem, samochód miałeś wtedy w kolorze beżowym, nawet jeśli Ty uważasz, że to była inna barwa), uratowałeś mnie z toksycznego związku… i dałeś mi największe szczęście w życiu w postaci takiego Skarbu, jakim jesteś Ty. Za dwa miesiące minie 6 rocznica naszego ślubu. O jej, jak ten czas szybko leci! Dziękuję Ci Mój Fantastyczny Wymarzony Mężczyzno za to, jaki jesteś. A także po prostu za to, że jesteś. Dajesz mi mnóstwo radości każdego dnia. Dziękuję Ci, że pozwalasz mi się rozwijać, że spełniasz moje marzenia. Za to, że wspierasz mnie w każdej chwili życia. Za to, że pomagasz mi w tych trudniejszych momentach, ale także i za to, że świętujesz ze mną chwile radości i sukcesy. Za to, że niezależnie od sytuacji jesteś dla mnie taki dobry. Za Twoją miłość, czułość… za bezpieczeństwo jakie nam zapewniasz… również to finansowe, bo niby pieniądze szczęścia nie dają, ale fajnie jest je mieć. Jesteś Najlepszym Darem, jaki otrzymałam w życiu. Uwielbiam być z Tobą. Nawet nasze małe kłótnie i różnice zdań — z Tobą — są prawdziwą przyjemnością.2,604 Likes, 0 Comments - Anna Holmes (@annaholmes1959) on Instagram: “Enjoy your summer time dear friend-just take it easy Lato wszędzie ,zwariowało oszalało mojeLato kalendarzowe zbliża się wielkimi krokami, lecz wprawdzie słonko wyszło szybciej i świeci, aż do dzisiaj. Oby było tak cały czas, ponieważ jest świetnie, dobra pogoda gwarantuje dobry humor! ;) W weekend byłyśmy z Kariną na sesji a oto jej skutki: ,,Lato Lato wszędzie Zwariowało oszalało moje serce''Z początkiem maja zostałem Honorowym Dawcą Krwi!!! Jeżeli zależy Tobie na zdrowiu i życiu innych ludzi polecam pójść w moje ślady!!!`Lato, lato wszędzie, zwariowało, oszalało moje serce` Dodane: 2016-08-22 Co piąty Polak, bez względu na płeć, twierdzi, że jest skłonny do romansowania latem i właśnie wtedy pozwala sobie na miłosną przygodę. Co nas do tego skłania? Czy nie boimy się konsekwencji? Za wszystko są odpowiedzialne hormony szczęścia, które latem wytwarzają się częściej i intensywniej. „Zanim zdecydujemy się na wakacyjny romans, powinniśmy zapamiętać, że choć przynosi on niemałe emocje, to są one zazwyczaj chwilowe i kończą się wraz z zakończeniem urlopu” – mówi serwisowi trener kreatywności i coach Agnieszka Nadstawna. W takim przypadku wakacyjny romans może mieć przykre konsekwencje, takie jak poczucie wykorzystania. „W kontekście psychologicznym oznacza to, że miłosna przygoda była »nieekologiczna«. Wtedy najczęściej wpadamy w depresję, spada nasza samoocena, stajemy się nieproduktywni, nic nas nie cieszy” – zauważa rozmówczyni. Popadamy też w różnego rodzaju „holizmy”, jak pracoholizm, alkoholizm. Co innego, jeżeli oboje chcemy utrzymywać relację. Nawet jeśli będzie to związek na odległość, zawsze możemy mieć kontakt przez internet. W końcu „więcej niż połowa naszego społeczeństwa sądzi, że w ciągu następnego dwudziestolecia relacje towarzyskie całkowicie przeniosą się do sieci” – stwierdza ekspertka.
Nie wierzę w ideały, nie wierzę w doskonałe istoty, które czarują swym blaskiem zewnętrznym i wewnętrznym. Nie wierzę w osobę, której głos
Lato wylało się całą obfitością słońca, kolorów, owoców i warzyw. Kusi nas z każdego zakamarka. Woła na łąki, obiecuje ciepłe wieczory i pogodne ranki. Kapelusz z wiankiem kwiatów wisi na tarasie, letnie sukienki czekają w garderobie, pogodne buty gotowe są do drogi. Lato mamy zaplanowane i wypełnione wyjazdami w ciekawe i ulubione miejsca. Jest już bób! Raczymy się nim w ciepłe, tarasowe wieczory. Dopełniamy całość lekkimi sałatkami i winem. To ze szczęścia szumi nam w głowie…A z radia płyną słowa: Zwariowało, oszalało moje serce! Risotto z bobem i miętowym sosem risotto 1 szklanka ryżu arborio 600 ml bulionu z warzyw 100 ml białego wina 2 łyżki oliwy EV 1 ząbek czosnku 1 szalotka 50 g zimnego masła 100 g tartego parmezanu + do posypania sól i pieprz do smaku 200 g młodego bobu sos miętowy pęczek świeżej mięty 2 łyżeczki nierafinowanego cukru sok z ekologicznej cytryny 50 ml wody sól i biały pieprz W wodzie rozpuszczamy cukier, dodajemy sok cytrynowy i wlewamy do kielicha blendera. Dodajemy liście mięty, sól i pieprz. Miksujemy i odstawiamy. Bób gotujemy na parze 10 minut i obieramy z łupiny. Odstawiamy. Na głęboką patelnię wlewamy oliwę i stawiamy ją na średnim ogniu. Dodajemy posiekany czosnek i szalotkę – podsmażamy i dodajemy ryż. Smażymy do czasu, aż ryż będzie szklisty i wlewamy wino. Mieszamy i gotujemy do chwili, kiedy wino odparuje. Zaczynamy dolewać partiami ciepły bulion i mieszamy. Ryż powinien być al dente. Dodajemy wtedy zimne masło i parmezan – wyłączamy grzanie i mieszamy. Dodajemy sól i pieprz do smaku, sos miętowy i na końcu bób. Mieszamy i posypujemy resztą parmezanu.
Lato, lato wszędzie Oszalało, zwariowało moje burgerowe serce ️ W te jakże upalne dni proponujemy coś na ochłodę 流 Do każdego zamówionego burgerka w tym tygodniu (czyli do niedzieli)
Minęło już trochę czasu odkąd ukazał się "Ołowiany świt" - debiut literacki Michała Gołkowskiego. Nie wiem czy autor, wydawcy a nawet zagorzali fani świata, przewidywali jakie zainteresowanie i ferment wywoła pojawienie się pierwszej polskiej książki która odwołuje się do realiów ZONY. Wiele osób zalazło swoje nowe zainteresowanie lub wykrystalizowało te które do tej pory trudne były do określenia w jakieś bardziej szczegółowe ramy. Sam klimat postapokalipsy od wielu lat cieszy się coraz większym zainteresowaniem i nie będę ukrywał że znajduje również jeden z ważniejszych punktów moich osobistych zainteresowań - tak w zakresie literatury jak i filmu Jakie było jednak moje zaskoczenie kiedy okryłem niedawno że ZONA jest wszędzie .... nawet tam gdzie byśmy się jej nie spodziewali. No bo, ...hej, ale w książce z gatunku .... Fantasy ?? A tu proszę - taka mała siurpryza, jak mawiali w Polsce jeszcze w latach osiemdziesiątych. I to u nie byle kogo bo u mojego osobistego idola oraz wspaniałego twórcę epickości, Feliksa Kres. Jego KSIĘGA CAŁOŚCI, jest dla mnie najlepszą serią jaką do tej pory było mi dane przeczytać - każda z książek tworzących serie można brać do ręki, jako autonomiczną powieść, aczkolwiek mnie najbardziej zawsze cieszyły związki między kolejnymi tomami sagi i odwołania do wcześniejszych historii lub zdarzeń - czasem mniej, czasem bardziej subtelnych. ZONA u kresa istnieje i powiedziałbym - ma się całkiem dobrze. Tu się cofnie, tam wyjdzie po za granice - tu zwiększy swoją intensywność oddziaływania na rzeczywistość, tam da jaką anomalie, a jeszcze jak się będzie grzecznym to można znaleźć fajny "porzucony przedmiot" - coś na kształt artefaktów. Dla każdego coś miłego. Są i tajemniczy mieszkańcy tej ziemi, ale nie chcę wchodzić w szczegóły aby nie pozbawić was przyjemności samodzielnego zgłębiania Szereru i ziem (oraz wód) do niego przylegających. Kres pokazuje że fantasy bez magii i elfów oraz smoków może istnieć i wgniatać w fotel. Jeśliś więc S*T*A*L*K*E*R*E*M to ruszaj, by pod niebem Szerni, pośród Bezmiarów, na styku Aleru lub po prostu Złym Kraju, odnaleźć swoje miejsce ..... a jeśli jeszcze bliskie twemu sercu jest garść rycerskiej epiki, bądź żołnierskich zmagań, to Ja się pytam .... Co ty tu jeszcze robisz ??!!?? Księga Całości Feliks W. Kres - Północna Granica - Król Bezmiarów - Grombelardzka Legenda - Pani Dobrego Znaku - Porzucone Królestwo -Tarcze Szerni (tom 1 i 2) Jak sami widzicie ... nie jest tego dużo a zabawa przednia .... a tak na zakończenie dodam tylko że osobiście mam największą słabość do Pani Dobrego Znaku .... bo jest rycerska , epicka i cholernie życiowa. Na zachętę, nowa i stara okładka (w wersji nowszej mój ulubiony tom rozbito na dwie części :( ) Jak byście mieli jakąś ciekawą i wciągająca , niczym piaski Sahary serie, to dawajcie .... lubię tak bardzo krótkie, jak i wyjątkowo obszerne formy literackie.