W listopadzie 2019 r. wulkanolodzy z Nowej Zelandii podnieśli dla Whakaari poziom zagrożenia z 1 na 2 (w pięciostopniowej skali). Pomimo tego 9 grudnia 2019 r. w kraterze Whakaari znajdowało się 47 turystów. Nagła, niespodziewana erupcja wulkanu spowodowała śmierć 22 osób, z czego 17 na miejscu, a ciał 2 osób nie odnaleziono.
Category: Praca w Nowej Zelandii O naszej pracy w Nowej Zelandii Cicho teraz na blogu, bo pracujemy! Po ponad trzech miesiącach bezczynności (przez królewskie wirusy), udało nam się wrócić do naszej starej pracy. CAŁE SZCZĘŚCIE!... 16 września, 2020 Jak się mamy w Nowej Zelandii – czyli była praca, a potem nas zwolnili… O pierwszym miesiącu w Nowej Zelandii możecie przeczytać w tym poście. Teraz czas na luty i marzec. Trochę się działo, udało się nam znaleźć... 30 marca, 2020 Jak się mamy? Szukanie pracy w Nowej Zelandii i inne takie… Jestem już tutaj prawie trzy miesiące, wypada więc napisać jakiś update. O moim pierwszym, nowozelandzkim doświadczeniu, jakim była kontrola na lotnisku, mogliście przeczytać w... 28 marca, 2020
Od 1 kwietnia 2017 minimalna stawka godzinowa w Nowej Zelandii wynosi 15,75 dolarów. Większość firm wypłaca wynagrodzenie co dwa tygodnie. Stawka zależy od doświadczenia, konkretnego stanowiska, wybranej branży i może się wahać od 15,75 dolarów do kilkuset dolarów na godzinę w przypadku pracowników wysokokwalifikowanych. Nowa Zelandia od lat jest w czołówce rankingów na najlepszy kraj do życia. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób szuka możliwości emigracji. A jednak praca w Nowej Zelandii nie leży na ulicy. Jak ją znaleźć? Jak wynająć mieszkanie? Jak się ogarnąć po przyjeździe? Pytacie nas o to często i co nieco już wiemy, więc się podzielimy. Od czego w ogóle zacząć? Od WIZY! Przeprowadzka na drugi koniec świata, szukanie pracy i szukanie mieszkania to nie lada wyzwania, które staną przed każdym szczęśliwym posiadaczem wizy do Nowej Zelandii, ale trzeba ją najpierw posiadać. To nie działa tak jak w Unii Europejskiej, że pakuję walizkę i w drogę, a na miejscu będę czegoś szukać. Żeby zostać w Nowej Zelandii dłużej i pracować tutaj trzeba mieć odpowiednią wizę. A o tę wcale niełatwo jeśli wasz zawód nie widnieje na liście zawodów pożądanych przez nowozelandzki rząd (listę do sprawdzenia znajdziecie tutaj). Najłatwiej (choć to wcale nie znaczy, że łatwo) dostać wizę Working Holiday (dokładnie tę wizę mamy my), z tym że trzeba spełnić kilka konkretnych warunków i być super szybkim. Co roku w lutym startuje na nią aplikacja, ale dla Polaków dostępnych jest tylko 100 miejsc, które rozchodzą się szybciej niż ciepłe bułeczki. W 2016 i 2017 roku wszystkie wizy rozeszły się… w 11-12 minut! Dlatego właśnie trzeba być szybkim. A co trzeba oprócz bycia szybkim? Mieć maksymalnie 30 lat w roku aplikowania, w momencie wjazdu do kraju posiadać na koncie równowartość minimum 4 200 dolarów nowozelandzkich (NZD$), czyli jakieś 12 500 zł jako dowód możliwości utrzymania się w Nowej Zelandii oraz ubezpieczenie na cały czas pobytu. Nie będę się rozpisywać o samej aplikacji, bo po pierwsze: strona migracyjna Nowej Zelandii jest świetna, bardzo intuicyjna i po prostu kopie tyłki stronom migracyjnym innych krajów; a po drugie: Asia i Olek z 4ever Moments zrobili poradnik jak krok po kroku wypełnić aplikację. Jeśli chodzi zaś o inne rodzaje wiz, to jest trochę różnych możliwości, o których info znajdziecie na wspomnianej już stronie migracyjnej. Tyle tytułem wstępu, gdyż miał być to artykuł o tym, jak się ogarnąć po przylocie do Nowej Zelandii kiedy już wizę posiadacie, więc nie będę przynudzać. Jak się ogarnąć po przylocie? Jest wysoce prawdopodobne, że przylecicie do Auckland (znajdźcie najtańsze bilety dzięki rankingowi najtańszych wyszukiwarek lotów, który dla was przygotowaliśmy!), bo to tutaj lądują samoloty międzynarodowe (ewentualnie do Christchurch jeśli chcecie lecieć od razu na Wyspę Południową). Jeśli nie kupiliście lotu z przesiadką do innego miasta Nowej Zelandii, to czeka was co najmniej kilka dni w Auckland. Warto je wykorzystać na odespanie jetlagu (wasz organizm zwariuje przy 12-godzinnej różnicy czasu i będzie chciał spać w dzień, a funkcjonować w nocy) oraz załatwienie formalności potrzebnych do rozpoczęcia jakiejkolwiek pracy. Na pierwszych kilka dni zapewne będziecie rezerwować jakiś hostel lub Airbnb. Nie polecimy hostelu, w którym zostaliśmy, bo był słaby (Silverfern Backpackers gdyby ktoś chciał antypolecenie). Jeśli potrzebujecie być w centrum polecamy zarezerwować nocleg w hostelu na pierwszych kilka dni. Jeśli zaś lokalizacja nie ma dla was znaczenia, lepiej zostać na Airbnb w dalszych częściach miasta. No właśnie, co jest potrzebne do rozpoczęcia pracy w Nowej Zelandii? Pierwsze pytanie każdego nowozelandzkiego pracodawcy będzie brzmiało: masz już IRD i konto bankowe? Wasza odpowiedź powinna wtedy brzmieć „tak” lub „zaaplikowałam/em i czekam na nadanie IRD”. Oczywiście, żeby z tym pracodawcą w ogóle porozmawiać będziecie potrzebować nowozelandzki numer telefonu. Kiwi numer Wystarczy kupić kartę SIM jednego z tutejszych operatorów komórkowych, doładować ją odpowiednio i już można odbierać te tysiące telefonów ze świetnymi ofertami pracy 😉 Do wyboru są sieci: Spark, Vodafone, 2degree, Skinny oraz Warehouse Mobile (te są najpopularniejsze, choć istnieją jeszcze ze 2 inne). Najlepiej przejrzeć oferty wszystkich operatorów i wybrać najkorzystniejszą w danym momencie, bo sieci prześcigają się w promocjach, więc różnie z nimi bywa. My korzystamy z Warehouse Mobile, bo jest obecnie najtańszy, choć wiele osób narzeka na problemy z zasięgiem (nam działa w porządku). W ogóle w Nowej Zelandii poza większymi miasteczkami często kiepsko z zasięgiem bywa niezależnie od operatora. Tak samo zresztą jest z internetem: dobry jest tylko w większych skupiskach ludzkich, poza działa słabo lub w ogóle. Konto bankowe Żeby otworzyć konto bankowe w Nowej Zelandii potrzebny jest paszport oraz tzw. „proof of address” czyli potwierdzenie, że gdzieś mieszkacie. Polecamy bank ANZ, ponieważ to największy bank w Nowej Zelandii i procedura otwarcia konta jest naprawdę stosunkowo prosta i szybka. Ważne, że o konto można zaaplikować jeszcze przed wylotem i po przylocie pokazać się w placówce banku z wyżej wymienionymi dokumentami. Co może być potwierdzeniem waszego adresu? Lista jest dość długa (znajdziecie ją tutaj) i teoretycznie nie musi to być adres nowozelandzki, ale zagraniczny również, potwierdzony np. dokumentem bankowym wystawionym w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Problem polega na tym, że nie każdy bankier potraktuje wasz dokument bankowy na serio. My, po uprzednim (dwukrotnym) potwierdzeniu telefonicznym, że nasz polski adres w dokumencie z banku wystarczy, udaliśmy się na umówione spotkanie w placówce banku. Na miejscu okazało się, że dokument elektroniczny z bankowości elektronicznej to nie jest dokument w rozumieniu tutejszego banku. Bez podpisu i pieczątki to nie jest dokument. Koniec kropka. Musieliśmy znaleźć więc inne rozwiązanie. I tutaj są dwie opcje: hostele wystawiają zaświadczenia o tym, że się u nich mieszka i robią na tym niezły biznes, bo za taki papierek kasują… 10$. Drugą możliwością jest poproszenie znajomego (jeśli takiego macie) lub gospodzarza z AirBnB, żeby potwierdził pisemnie, że chwilowo mieszkacie u niego. I to już bankowi wystarczy. Zakładając konto, pamiętajcie aby wpłacić od razu jakąś kwotę na konto i zrobić jakąś operację (np. wypłatę z bankomatu) i poprosić waszego bankiera o potwierdzenie, że konto funkcjonuje. Po co to? Składając wniosek o numer podatkowy, ten papierek będzie niezbędny, o czym poniżej. Przydatną rzeczą będzie również zaaplikowanie o kartę kredytową, gdyż podstawowa karta wydawana do kont w Nowej Zelandii to tzw. EFTPOS (podonie jak Interac w Kanadzie), czyli karta, którą zapłacicie tylko w sklepach, ale już np. nie w internecie. Taki klasyczny debit bez wypukłych liter, coś jak kiedyś karty tylko z paskiem magnetycznym w Polsce. Rada: wybierając się do Nowej Zelandii tuż przed okresem letnim, czyli w październiku/listopadzie, warto konto bankowe założyć jeszcze z Polski i to nie dwa dni przed wylotem, bo to nic nie da. Wtedy zostaniecie umówieni na spotkanie szybciej. Robiąc to po przylocie, trzeba się przygotować na tygodniowe, a nawet dwutygodniowe czekanie na wolny termin. W tym okresie do Nowej Zelandii przylatuje mnóstwo osób na wizie Working Holiday i oni wszyscy zakładają konta, więc placówki nie mają wolnych terminów „na już”. Przy okazji, warto wtedy pamiętać o zarezerwowaniu noclegu. Hostele są obłożone, a do tego drogie. Ceny porównacie na Hotels Combined, ale my polecamy zajrzeć na Airbnb, bo w Auckland często wychodzi taniej niż hostele (jeśli nie macie jeszcze konta na Airbnb, a zrobicie to za pomocą tego linka, to dostaniecie 85 zł (i my też) na pierwszą rezerwację). IRD IRD to numer podatkowy, odpowiednik naszego NIPu. Aby go dostać, należy wypełnić formularz IR742 i wraz z załącznikami udać się na nowozelandzką pocztę. Tam pracownik poczty sprawdzi, czy wszystko w formularzu się zgadza i wydrukuje potwierdzenie złożenia wniosku. W ciągu 8-10 dni roboczych dostaniecie wasz numer IRD w formie papierowej na wskazany adres oraz, jeśli zechcecie, sms-em i e-mailem. Co należy załączyć do wniosku o IRD? Paszport do okazania oraz kopię strony z danymi i zdjęciem z paszportu Potwierdzenie aktualnego adresu (może to być kopia zagranicznego prawa jazdy wraz z oryginałem do okazania – o ile jest na nim adres. Może to też być dokument z nowozelandzkiego banku, ten z pkt. 4) Wydruk wizy Potwierdzenie posiadania w pełni funkcjonującego konta z banku Po podanym na potwierdzeniu czasie, dostaniecie swój IRD i możecie podbijać nowozelandzki rynek pracy! Skutecznie, powiedziałabym 😉 Przede wszystkim trzeba przygotować sobie dobre CV (z wyróżnionym adekwatnym doświadczeniem do stanowiska i pominięciem tych nie mających z nim nic wspólnego). Prawda jest taka, że nowozelandzcy pracodawcy bardzo sobie cenią nowozelandzkie doświadczenie, choćby w zupełnie innej branży. Ono będzie dla nich więcej warte niż idealnie dopasowane do stanowiska doświadczenie zagraniczne… Wprawdzie to nie ułatwia startu, ale nie przekreśla też szans na znalezienie pracy całkowicie. W CV koniecznie muszą się znaleźć kontakty do osób was polecających. Idealnie byłoby, gdyby to był nowozelandzki pracodawca, ale o takiego trudno przed pierwszą pracą. Lepiej już wtedy wpisać np. pierwszego właściciela mieszkania z Airbnb lub kogoś znajomego, kto tu mieszka (oczywiście uprzednio pytając o zgodę. Nie każdy może sobie życzyć odbierać telefony z pytaniami o was) niż kogoś z Polski. Mało który pracodawca zechce wydzwaniać do Polski, do waszych poprzednich pracodawców. Mając wizę Working Holiday wachlarz ofert pracy będzie dość ograniczony. Dla Polaków wiza ta ma ograniczenie pracowania maksymalnie przez 3 miesiące dla jednego pracodawcy. To z kolei sprawia, że pracodawca szukający kogoś na stałe, raczej nie będzie chciał zatrudnić pracownika tylko na 3 miesiące. Zostają więc wszystkie prace sezonowe (np. zbieranie owoców, praca na farmach), na budowie lub w magazynach czy w turystyce (praca w restauracjach i barach, hotelach czy przy atrakcjach turystycznych).To właśnie te ogłoszenia będą przeważały na portalach dla backpackerów. Minimalna stawka godzinowa za pracę w Nowej Zelandii wynosi 16,50$ (stan na luty 2019) i od kilku lat wzrasta regularnie każdego roku. Gdzie szukać pracy? W internecie. Największym chyba zbiorowiskiem ogłoszeń o pracę dla ludzi na wizie WH jest portal Backpackerboard. Jest też popularny wśród przyjezdnych, więc i konkurencja spora. Sporo ogłoszeń sezonowych można też znaleźć na Seasonaljobs. Oprócz tego warto zaglądać na SEEK, TradeMe, Indeed czy Hospotrade (tutaj tylko hotele, kawiarnie, puby i restauracje). Warto też zaglądać na portale konkretnych miasteczek, ponieważ czasem mają zakładkę z lokalnymi ogłoszeniami o pracę, których nie ma nigdzie indziej. W agencjach pośredniczących. Można się w nich zarejestrować i pozwolić im znaleźć pracę dla nas. Bezpośrednio u potencjalnych pracodawców. Wybieramy sobie region, w którym chcemy pracować oraz branżę, wyszukujemy konkretne firmy, które się tym zajmują i wysyłamy zapytania o wolne wakaty. W przypadku farm i producentów owoców sprawdza się również metoda podjeżdżania i pytania o pracę bezpośrednio na miejscu. Na… Facebooku. Prężnie działają tu grupy lokalne, w których można różne rzeczy kupić, sprzedać czy oddać, ale również znaleźć pracę. Należy ich szukać po nazwach miasteczek. Na mieście. Tradycyjna metoda, do której potrzebne jest wydrukowane CV i siła w nogach, żeby poroznosić je po lokalach. W prasie tradycyjnej. Każde miasteczko ma jakąś swoją gazetę czy biuletyn, w których jest sporo ogłoszeń o pracę. A najlepiej to wymieszać wszystkie powyższe opcje, bo wtedy mamy największe szanse na powodzenie. My tak robiliśmy i dokładnie dwa tygodnie po przylocie do Nowej Zelandii rozpoczynaliśmy naszą pierwszą pracę. A mielibyśmy ją nawet szybciej, gdybyśmy tylko mieli konto i IRD od razu po przylocie. Także znalezienie podstawowej pracy w Nowej Zelandii nie stanowi zbyt dużego problemu. Czas znalezienia pracy będzie się różnił w zależności od wybranej metody poszukiwań, samozaparcia i odrobiny (a może i przewagi?) szczęścia. A jeśli pracę już znaleźliście to zachęcamy was do przeczytania naszych spostrzeżeń na temat kultury pracy w Nowej Zelandii, zwłaszcza relacji na linii pracodawca-racownik. Nie jedno was zadzwi 😉 Rada: podobno znacznie łatwiej o pracę w sezonie letnim, kiedy branża turystyczna, budowlana i owocowa potrzebuje wielu rąk do pracy. Zimą łatwiej dostać pracę na Wyspie Południowej ze względu na narciarski ruch turystyczny, na północy jest zdecydowanie trudniej. Tak mówią. Sprawdzimy w praktyce, kiedy nadejdzie zima. Jak znaleźć mieszkanie? Pozornie drugorzędna sprawa, bo przecież zawsze się coś znajdzie. No jednak niekoniecznie. Nowa Zelandia przeżywa teraz kryzys mieszkaniowy i w niektórych regionach jest to bardziej odczuwalne niż w innych. Są w Nowej Zelandii miejsca, gdzie najpierw należy znaleźć zakwaterowanie, a dopiero potem szukać tam pracy. Albo najlepiej znaleźć ofertę pracy wraz z możliwością zakwaterowania (to tutaj dość popularny model) i nie mieć problemu z szukaniem mieszkania. W zależności od regionu dostępność pokoi czy mieszkań na wynajem będzie różna, ale tam gdzie jest sporo sezonowej pracy w turystyce (np. Queenstown, Te Anau, Wanaka czy Akaroa) niełatwo coś wynająć. A jeśli już, to ceny są zawrotne. Dla przykładu, standardowy, tygodniowy czynsz za wynajęcie pokoju dla pary w Queenstown to 300-350$. W miejscach zdecydowanie mniej turystycznych niż Queenstown 200$ tygodniowo to maksymalne czynsze. Jest różnica, co? Dobrze więc sprawdzić rynek mieszkaniowy przed akceptacją oferty pracy (nauczcie się na naszym błędzie, nie na swoim, żeby nie musieć się przeprowadzać 5 razy w ciągu 2,5 miesięcy jak my). Podobnie jak w przypadku poszukiwań pracy, mieszkań najlepiej szukać na TradeMe, w lokalnej prasie i na lokalnych grupach na Fb. Dobrym pomysłem jest również wywieszenie swojego ogłoszenia na tablicy ogłoszeń w markecie. Można również szukać czegoś przez agencję, ale to się zupełnie nie opłaca przy krótkoterminowym wynajmie. Agencja pobiera wysokie opłaty oraz wysoką kaucję, więc nie dość że trzeba mieć trochę gotówki przed podpisaniem umowy najmu, to doliczając te opłaty do krótkoterminowego czynszu okaże się, że wychodzi to naprawdę drogo. A gdzie się podziać zanim znajdziecie mieszkanie na dłużej? My zaczynaliśmy na Airbnb (w Auckland po przylocie) oraz w hostelach w Queenstown (łącznie mieszkaliśmy w dwóch hostelach 2 tygodnie zanim przeprowadziliśmy się do współdzielonego mieszkania). Hosteli możecie szukać na Bookingu, a jeśli nie macie jeszcze konta na Airbnb, to zakładając je za pomocą tego linka, zgarniecie 128 zł na kolejną rezerwację oraz 48 zł na atrakcję. Jak kupić samochód? Bez samochodu w Nowej Zelandii to trochę jak bez ręki. Transport publiczny pomiędzy miastami nie jest zbyt dobrze rozwinięty, więc poruszanie się kraju bez własnego środka transportu nie jest zbyt proste ani też tanie. A do tego, bardzo popularne są samochody przerabiane na sypialnie na kółkach, więc dochodzi do tego oszczędność na noclegach. Dlatego przy pobycie powyżej 3 miesięcy kupno auta to nie tylko wygoda – to się po prostu opłaca. Podobnie jak w przypadku pracy i mieszkania, najłatwiej samochodu szukać przez internet (TradeMe oraz lokalne grupy na Fb), przeglądając lokalną prasę, ogłoszenia na tablicach w marketach oraz patrząc na kartki wywieszane na szybach samochodów. My swój Kiwóz Tropiciel kupiliśmy właśnie w ten ostatni sposób. I uważamy, że był on nam pisany: wracaliśmy z zakupów i zobaczyliśmy dokładnie ten model, który chcieliśmy z kartką z numerem telefonu i zadowalającą nas ceną. Zatrzymaliśmy się, żeby zrobić zdjęcie numeru, a z samochodu wysiada jego właścicielka i mówi, że właśnie teraz przykleiła te kartki i spisywała jeszcze licznik, żeby ogłoszenie wrzucić w internet. Pogadaliśmy chwilę, powiedziała, co w nim jest ok, co nie i umówiliśmy się na jazdę próbną. Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności 😉 Ale to tak na marginesie. Kupno samochodu tutaj to najprostsza rzecz na świecie! Ty dajesz sprzedawcy pieniądze, on Tobie kluczyki do auta. Na poczcie pobierasz jednostronny, krótki formularz (odpowiednio sprzedawca robi to samo. Nasza sprzedawczyni już miała oba gotowe do wypełnienia w trakcie sprzedaży). Wypełniasz formularz, wpłacasz 9$ opłaty i odbierasz potwierdzenie wysłania formularza. Kiedy sprzedawca również dopełni obowiązku i wszystko zostanie zweryfikowane przez NZTA (nowozelandzki urząd transportu), po jakimś tygodniu pocztą przychodzi certyfikat, że jesteś właścicielem samochodu. I tyle! Żadnych zmian tablic, żadnych większych opłat rejestracyjnych, podpisywania umów itd. Prościutkie jak budowa cepa! 😉 Oprócz stanu technicznego samochodu, podczas zakupu należy zwrócić uwagę na dwie rzeczy: datę wygaśnięcia REGO (Renewal of vehicle license, czyli opłaty za użytkowanie dróg publicznych) oraz WOF (warranty of fitness, czyli przeglądu), ponieważ będziemy musieli je przedłużyć. REGO można przedłużyć na dowolną liczbę miesięcy, maksymalnie do roku. Wysokość opłaty różni się od modelu i wieku samochodu. Natomiast przegląd, WOF, należy wykonywać co 6 miesięcy w samochodach zarejestrowanych po raz pierwszy przed 2000 rokiem, a co 12 miesięcy w tych nowszych. Jeśli wszystko z autem jest ok, dostajemy naklejkę z nową datą. Koszt tego przeglądu różni się od miejsca wykonania, ale zaczyna się od 50$. My przekonaliśmy się do domu na 4 kółkach, w którym można jechać, spać, gotować i pić wino, gdy na dworze zimno i pada 😉 Jeśli nie macie czasu na kupowanie i sprzedawanie auta, jak my zrobiliśmy, to polecamy przetestowane przez nas miejsce (wprawdzie w Kanadzie, ale w Nowej Zelandii również współpracują z dobrymi wypożyczalniami), z bardzo przyzwoitymi autami i cenami: nie zrujnowali ani naszego portfela, ani naszych wakacji, sprawdźcie sami klikając tutaj! Ile kosztuje życie w Nowej Zelandii? To zależy od stylu życia 😉 Może kosztować dużo lub bardzo dużo 😉 A mówiąc zupełnie serio, w Nowej Zelandii jest drogo, ale jeśli się tutaj zarabia, to okazuje się, że wcale tak źle nie jest i oprócz pokrycia codziennych wydatków oraz dodatkowych przyjemności, na koncie może jeszcze trochę zostać. Ceny wynajmu pokoju już znacie, zatem poniżej przedstawiamy przykładowe ceny produktów w markecie oraz w mniejszym sklepie na prowincji. Dodam, że to ceny z Wyspy Południowej, na której generalnie wszystko jest droższe niż na Północnej (no może nie licząc Auckland). Produkt: Pieczywo tostowe: Chleb: Ser żółty (kg): Jogurt naturalny (500 g): Mleko (1L): Kilogram mięsa z kurczaka: Kilogram wołowiny: Ziemniaki (kg): Jajka (12 sztuk): Papryka (szt.): Pomidory (kg): Ogórek (szt.): Brokuły (szt.): Sałata (szt.): Jabłka (kg): Banany (kg): Cytryny (kg): Pomidory w puszce: Kawa (500 g): Butelka wina: Sześciopak piwa ( Cena w markecie (Pack’nSave): 3-6$ od od od 8$ od 11$ 2$ od 2-3$ 1-2$ od 2$ 3$ 7$ od 7$ od 10$ Cena na prowincji: 4-8$ od 10$ od 6$ 2$ od 12$ od 13$ od 3-4$ 6-10$ 2-3$ 4-5$ od 3$ 3-4$ 9$ 1$ 7-8$ od 9$ od 12$ Paliwo (91):Danie w restauracji (1 os.):Piwo w pubie (pinta):Kawa w kawiarni:Bilet do kina: (z paragonem z zakupów na marketowej stacji między 6 a 15 centów taniej) 18-30$ 6-10$ 4-5$ 11-17$ Szukacie ciekawych miejsc w Nowej Zelandii? Zajrzyjcie na stronę o Nowej Zelandii na naszym blogu! Mamy nadzieję, że powyższe porady ułatwią wam start w Nowej Zelandii i sprawią, że będzie on mniej stresujący i przyjemniejszy! Macie jakieś pytania? A może macie inne doświadczenia z Nowej Zelandii i chcielibyście się nimi podzielić dla innych? Piszcie w komentarzach! Poświęliciliśmy sporo czasu na przygotowanie tego artykułu, a jeszcze więcej na zdobycie całej wiedzy w nim zawartej. Jeśli powyższe informacje pomogły Ci na którymkolwiek etapie decyzji o wyjeździe lub na początku pobytu w Nowej Zelandii i jesteś nam wdzięczna/-y za pomoc, możesz się zrewanżować i postawić nam kawę za pomocą Paypala. Pijąc ją na pewno o Tobie pomyślimy! Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub kampera za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
3 Recenzent: dr hab. prof. UWM Maciej Hartliński, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie Autor: dr hab. prof. UWr Przemysław Żukiewicz, Uniwersytet Wrocławski ORCID: http
W Nowej Zelandii doszło do sytuacji w której główne stanowiska w polityce krajowej pełnią kobiety. Gubernatorem Generalnym jest Patsy Reddy, prawniczka rekomendowana na ten urząd jeszcze przez premiera Johna Key z Partii Narodowej, ale nie będąc nigdy działaczem partyjnym. Znaną szerzej na świecie jest nowozelandzka premier i politolog Jacinda Ardern z Partii Pracy, a obecne po zawirowaniach politycznych w Partii Narodowej, która jest w opozycji, liderką partii została Judith Collins, prawniczka. Dodajmy jeszcze do tego Helen Winkelmann, która jest Naczelnym Sędzią Nowej Zelandii i właściwie to wszystkie naczelne stanowiska, które wpadły w kobiece ręce. Czy Nowa Zelandia jest kobietą? Myślę, że wiele osób pokładało nadzieje w Judith Collins na odbicie Nowej Zelandii z rąk lewicy. Odebranie sterów rządu w zbliżających się wrześniowych wyborach przez Judith jest możliwe, aczkolwiek mniej prawdopodobne niż kontynuacja rządów Partii Pracy. Niezwykle popularna w kraju i na świecie Jacinda Ardern jest po prostu "nowym dzieckiem" polityki i choć aktywistką laburzystowską pozostaje od chyba 17 roku życia, to nadal jej wizerunek nie wyczerpał swoich pokładów świeżości dla opinii publicznej. Niemniej, nie można wykluczyć niespodzianek. Podobnie zresztą było w 2017 r., kiedy Partia Narodowa choć wygrała wybory, to przegrała władzę, bo nie potrafiła stworzyć koalicji z mniejszymi ugrupowaniami. Być może Partia Narodowa, choć przegra z Partią Pracy wybory, to wygra władzę? Tym bardziej, że na linii obecnych koalicjantów Najpierw Nowa Zelandia Winstrona Petersa i Partią Pracy Jasindy Ardern strasznie trzeszczy. Można zakładać, że Judith Collins posiada większe zdolności negocjacyjne i ma o wiele lepszy odbiór społeczny, aniżeli jej poprzednicy będący liderami Partii Narodowej. Spośród osób z którymi rozmawiałem w Nowej Zelandii, entuzjazm stojący za pomysłem przejęcia sterów partii przez Judith Collins był naprawdę ogromny już w 2018 r., kiedy jasno się stawało, że Simon Bridges raczej nie dotrzyma kroku Jacindzie Ardern w najbliższym wyścigu wyborczym. Szykuje się bardzo emocjonujące starcie, bowiem Jacinda Ardern będzie musiała stanąć przeciwko cenionej i szanowanej Judith Collins, która na pewno jest mniej wygodnym przeciwnikiem aniżeli jakikolwiek mężczyzna z Partii Narodowej. Podczas jazdy na rowerze lub pieszej wycieczki możesz odwiedzić jedną z 20 świetnych Atrakcji, z jakich słynie region w Nowej Zelandii. Wybierz najciekawszą z nich i już dziś zaplanuj swoją następną przygodę. 1. Emerald Lakes. 2. Red Crater. 3. Ngauruhoe, Neuseeland. 4.
Dr Joanna Siekiera; Fot. zbiory prywatne Rodziny zmarłych w Nowej Zelandii często nie potrafią zawrzeć porozumienia z władzami w sprawie pochówku. Wówczas to angażowane są służby porządkowe, a sprawa niejednokrotnie ma swoje zakończenie w sądzie rejonowym. Temat ten zyskał na znaczeniu wraz z większą świadomością społeczeństwa obywatelskiego i szerszymi możliwościami kontaktu z państwem - pisze dr Joanna Siekiera z Wydziału Prawa Uniwersytetu w nowozelandzkie to hybryda zwyczajowych i religijnych norm pochodzących od rdzennej mniejszości maoryskiej i brytyjskiego systemu prawa precedensowego. Należy podkreślić, że zwyczajowe prawo Maorysów (tikanga) posiada de iure pozycję normy o charakterze ius cogens. Wszelkie orzeczenia sądów i trybunałów czy akty parlamentu w Wellington lub czynności administracyjne powinny być podejmowane zgodnie z tikanga. Dotyczy to również prawa cywilnego, w tym pochówku. Ryc. 1 Herb Nowej Zelandii od 1956 r. (wersja aktualizująca herb powstały w 1911r.) Prawo Nowej Zelandii charakteryzuje się naprzemiennym przenikaniem porządków i tradycji prawnych: ustawowej, spisanej przez ludność pochodzenia europejskiego oraz zwyczajowej, przekazywanej ustnie przez autochtonów – Maorysów. Pierwszy zbiór norm, a zatem te przepisy, które powstały w ramach narzuconego kolonialnego systemu common law, należy podzielić na pochodzące od dwóch państw: 1) Imperium Brytyjskiego, jeszcze za czasów, gdy Aotearoa (Oficjalna nazwa Nowej Zelandii w drugim języku urzędowym, tj. maoryskim, oznacza ‘Kraina Długiej Białej Chmury’) stanowiła brytyjską kolonię, a później dominium; 2) Nowej Zelandii – odkąd rząd w Wellington zyskał suwerenną możliwość ustanawiania własnego prawa niezależnego od aktów przyjmowanych przez parlament w Londynie (w 1947r.). Drugim elementem nowozelandzkiego porządku prawnego jest tikanga – maoryskie prawo zwyczajowe. Plemiona Maorysów opracowały płynnie funkcjonujący system sprawowania władzy, struktur cywilnych oraz przyjętych i zaakceptowanych zwyczajów na długo przed najazdem Brytyjczyków w XIX w. Te normy prawne regulowały szereg ważnych zagadnień w życiu codziennym ludności. Były to kwestie związane z handlem i prawem do ziemi, prawo rodzinne, pokojowe rozwiązywanie konfliktów czy ochrona środowiska, będącego wszak, zgodnie z wierzeniami, istotowo złączonym z ludźmi. Prawo zwyczajowe Maorysów jest głęboko zakorzenione w ich religii, która powiązana jest z kultem sił przyrody. Stąd tikanga pochodzi bezpośrednio z pragmatycznej wiedzy o geograficzno-społecznych warunkach na Wyspie Północnej i Południowej, na które składa się państwo nowozelandzkie. Konflikt norm dotyczących pochówku pozostaje nierozwiązany, a dotyczy wielu obywateli; nie tylko tych, którzy są etnicznie Maorysami, ale także ich przyjaciół, partnerów czy współmałżonków. Rozwiązania proponowane przez jedną stronę nie zawsze satysfakcjonują tę drugą, podczas gdy sztywne regulacje strefy światopoglądowej spotyka się ze sprzeciwem społeczeństwa. W procedurze cywilnej obserwuje się konflikt między prawem stanowionym, prawem zwyczajowym mniejszości, a wolą rdzennych testatorów. Maoryski zwyczaj pogrzebu zwany jest tangihanga (tangi). Sam pochówek składa się z trzech etapów: publiczna inicjacja, ceremonia i wreszcie usunięcie tūpāpaku (ciała nieboszczyka). Obrzęd zmienił swoją formę od czasów kolonizacji, wraz z chrystianizacją plemion autochtonów, jednak merytoryczne odniesienie do wędrówki duszy pozostało. Obecnie to właśnie ostatni etap wzbudza najwięcej kontrowersji prawnych. Bardzo często bowiem zwyczaje pochówku Maorysów są niezgodne z normami zawartymi w prawie wewnętrznym . W ostatnich latach toczyło się kilka postępowań cywilnych między osobami pochodzenia maoryskiego. Ustawa o pochówku i kremacji z 1964 roku była sprzeczna z wolą rdzennych testatorów. Jednak bardzo często te tradycyjne rytuały pogrzebowe są niezgodne ze standardami prawa stanowionego. Wielokrotnie rodziny zmarłych nie potrafią zawrzeć porozumienia w sprawie pochówku, uszanować woli testamentowej osoby pochodzenia maoryskiego bądź Pakeha (europejskiego), czy wreszcie przestrzegać prawa stanowionego. Wówczas to angażowane są służby porządkowe, a sprawa niejednokrotnie ma swoje zakończenie w sądzie rejonowym. W ostatnich latach odnotowuje się liczne konflikty cywilne w związku z próbą wykradzenia zwłok z domu pogrzebowego zamordowanej Ashlee Edwards (Bilby 2012), brakiem zgody rodziny na pochowanie komika Billy’ego T. Jamesa wraz z jego przetransplantowanymi częściami serca czy wykradzeniem i pochowaniem ciała Tiny Marshall-McMenamin przez ojca celem uprzedzenia pochówku zgodnego z wolą męża zmarłej. Tematyka ta jest niełatwa, wrażliwa, a nawet drażliwa z uwagi na tak kruchą kwestię, jak ostatnie pożegnanie najbliższych osób. Jednak do konfliktu norm dochodzi także zagadnienie religii i tradycji praprzodków. Tutaj należy mieć na uwadze, iż prawo ludności autochtonicznej zajmuje wysokie miejsce w hierarchii źródeł prawa nowozelandzkiego, a każda sprawa musi być rozpatrywana indywidualnie. Jak pokazują ostatnie lata, rośnie liczna powództw cywilnych, ale także postępowań karnych w związku z nielegalnym obchodzeniem się ze zwłokami. Ilustruje to społeczne napięcie, gdzie obywatele reprezentujący inne tradycje, w tym kultury prawne, mają spore trudności z kultywowaniem swoich wartości. Z jednej strony dowodzi to coraz większej świadomości społeczeństwa obywatelskiego, które wie, jakimi metodami i w jakiej instytucji dochodzić swoich racji, czy to na drodze sądowej, czy pozasądowej. Z drugiej jednak strony, orzeczenia sądów Nowej Zelandii oraz szereg ustaw stoją na straży równości wszystkich: Maorysów oraz pakeha stawiając przed nimi tożsame wymagania. Religia ma istotne znaczenie w życiu publicznym, jednak porządek państwowy oraz element wolicjonalny obywatela musi być uszanowany, nawet jeśli stoi to w sprzeczności z normami religijnym. Fragment artykułu: J. Siekiera, Konflikt norm pomiędzy maoryskim zwyczajem pochówku a nowozelandzkim prawem ustawowym, “AUL. Folia Iuridica” Tom 92 (2020). Źródło: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego Joanna Siekiera - prawnik międzynarodowy, doktor nauk społecznych w dziedzinie nauk o polityce publicznej, pracuje jako postdoktor na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Bergen w Norwegii, radca prawny w projekcie „Mare Nullius: Sea Level Rise and Maritime Sovereignties in the Pacific”. Była stypendystka rządu Nowej Zelandii na Uniwersytecie Victorii w Wellington. Tezę doktorską obroniła w 2017 r. w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Autorka ponad 80 prac naukowych o zasięgu międzynarodowym, w kilku językach, a także trzech współautorskich monografii. Jej specjalizacja to prawno-polityczne relacje na Pacyfiku Południowym, a także prawo wojenne (
Nocleg w Nowej Zelandii, czyli vanlife na całego cz.3 Trzeci post z serii – Podróż po Nowej Zelandii – wszystko co musisz wiedzieć. W tym wpisie skupimy się na tym, jak zapewnić sobie
Otrzymuj powiadomienia o nowych ofertach pracy Nowa Zelandia, praca za granicą Podałeś nieprawidłowy adres email!
Praca w Japonii: Working Holiday wiza. Dzięki obustronnemu porozumieniu polsko-japońskiego, możesz wziąć udział w programie Working Holiday i otrzymać pozwolenie na pracę w Japonii na okres do jednego roku. Jeżeli interesuję Cię praca w Japonii koniecznie….
. 180 292 180 195 110 70 153 114

praca w nowej zelandii 2020